АвтоАвтоматизацияАрхитектураАстрономияАудитБиологияБухгалтерияВоенное делоГенетикаГеографияГеологияГосударствоДомДругоеЖурналистика и СМИИзобретательствоИностранные языкиИнформатикаИскусствоИсторияКомпьютерыКулинарияКультураЛексикологияЛитератураЛогикаМаркетингМатематикаМашиностроениеМедицинаМенеджментМеталлы и СваркаМеханикаМузыкаНаселениеОбразованиеОхрана безопасности жизниОхрана ТрудаПедагогикаПолитикаПравоПриборостроениеПрограммированиеПроизводствоПромышленностьПсихологияРадиоРегилияСвязьСоциологияСпортСтандартизацияСтроительствоТехнологииТорговляТуризмФизикаФизиологияФилософияФинансыХимияХозяйствоЦеннообразованиеЧерчениеЭкологияЭконометрикаЭкономикаЭлектроникаЮриспунденкция

Kajakiem po jeziorze

Читайте также:
  1. Perkozia rodzinka

 

Siedzimy z przyjacielem w kajaku, który sunie delikatnie po równej tafli jeziora. Pogoda jest wręcz idealna, ciepło, ale niezbyt upalnie. Lekki wietrzyk kołysze leciutko kajakiem, wspomagając nasze równomierne ruchy wiosłami.

Droga wiedzie przez długie, wąskie, połączone ze sobą jeziora. Ich brzegi to zbliżają się, to oddalają od siebie, tworząc różnej wielkości zatoki i półwyspy. Gdzieniegdzie widać ludzi leżących na przybrzeżnych plażach. Niektórzy opalają się, a inni zażywają przyjemności kąpieli w jeziorze. Z daleka dochodzi gwar bawiących się dzieci, których kolorowe kostiumy i kapelusze poruszają się jak motyle na łące. W tle rozciąga się gęsty i ciemny las świerkowy.

Płyniemy dalej. Jezioro zakręca wąskim paskiem wody i przewija się między wzgórzami. Las niknie nam z oczu. Ponad wodą ciągną się niewysokie, kopiaste wzgórza. Widać pojedyncze domy i zabudowania gospodarskie, a czasami całe wsie. Niekiedy spomiędzy domów wychyla się wysoka strzelista wieża kościoła. Słychać wtedy dochodzące z oddali dźwięki kościelnych dzwonów, które wiatr aż do nas przenosi po wodzie.

Obserwujemy piękno mijanych krajobrazów; świeżą zieleń traw, biel i żółć lilii wodnych oraz bogactwo barw roślin przybrzeżnych.

Na wodach jezior spotykamy różne ptaki. Pięknie wyglądają dzikie, wielkie, białe łabędzie, które powoli i z powagą przesuwają się po powierzchni wód.

169 słów

Moje ulubione zwierzę

 

Zawsze marzyłam o psie, lecz mama nie chciała o nim słyszeć.

Niedługo mamy się przenieść do nowego, dużego domu, więc mama zgodziła się wreszcie na psa. Koleżanka mojej mamy dała nam czterotygodniowego szczeniaka, którego matka była bokserką, a ojciec prawdopodobnie dogiem. Nazwaliśmy go Kleks. Jest koloru sarny, to znaczy żółtobrązowy. Ma też, jak sarna, biały zadek z dwoma „wicherkami”, wyglądającymi jak małe loczki. Pomiędzy nimi – krótko obcięty ogon.

Mój pies ma duże i mocne łapy, gruby kark oraz śmieszną mordkę. Ma nie przycięte długie uszy, które, gdy nasłuchuje, podnosi do góry. Jego oczy są otoczone czarną obwódką.

Kleks bardzo lubi wychodzić na spacery, jest żarłoczny i ciągle głodny.

Jest psem bardzo mądrym i reaguje na wiele poleceń. Mówimy na niego zdrobniale Kleksio lub Kleksik. Jest przyjaźnie nastawione do kotów i innych psów. Nie dałby skrzywdzić ani mnie, ani rodziców. Niedawno, gdy byliśmy z nim w lesie, Kleks wszedł na szkło, które leżało na ziemi i skaleczył sobie łapę. Rana była dość duża, więc martwiliśmy się wszyscy o niego. Na szczęście jest już wszystko w porządku, łapa zagoiła się.

Bardzo kocham mojego psa i nie oddałabym go za żadne skarby świata.

183 słowa

Walczymy o ekologię środowiska

 

Pod oknami bloku rósł rząd wysokich wierzb. Wśród gałęzi było mnóstwo gniazd ptaków. Piękny śpiew małych sąsiadów budził radość na ludzkich twarzach. Pewnego ranka przed dom zajechała ekipa robotników z wielkimi piłami. Zamiast śpiewu obudził mieszkańców ich złowrogi ryk. Wyraz przerażenia i oburzenia na twarzach lokatorów domu nie pozostawiał żadnych wątpliwości.

Wkrótce na chodniku przed blokiem stał tłum rozgniewanych mieszkańców. Wokół drzew utworzyli wielki krąg i nie pozwolili tknąć ani jednego z nich. Przywódca robotników próbował przekonać wzburzonych lokatorów i objaśnił im, że zarząd dzielnicy powziął zamiar wybudowania płatnego parkingu dla samochodów. Na tę wiadomość reakcja była natychmiastowa. Mieszkańcy postanowili bronić drzew pomimo gróźb władz. Został wybrany skład delegacji upoważnionej do rozmów z zarządem dzielnicy. Pan Grzyb i pani Gołąb oraz pan Błaż przedstawili bezmyślnym urzędnikom spis żądań mieszkańców. Przede wszystkim żadnego ścinania drzew, po drugie nie ma mowy o stawianiu samochodów pod oknami ich mieszkań, a po trzecie każda decyzja na temat zmian wymaga zgody mieszkańców. Już po kilku tygodniach upór mieszkańców został nagrodzony. Zarząd wycofał się ze swoich pomysłów, a wiernych przyjaciół ptaków nadal budzi ich śpiew.

179 słów


1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |

Поиск по сайту:



Все материалы представленные на сайте исключительно с целью ознакомления читателями и не преследуют коммерческих целей или нарушение авторских прав. Студалл.Орг (0.003 сек.)