АвтоАвтоматизацияАрхитектураАстрономияАудитБиологияБухгалтерияВоенное делоГенетикаГеографияГеологияГосударствоДомДругоеЖурналистика и СМИИзобретательствоИностранные языкиИнформатикаИскусствоИсторияКомпьютерыКулинарияКультураЛексикологияЛитератураЛогикаМаркетингМатематикаМашиностроениеМедицинаМенеджментМеталлы и СваркаМеханикаМузыкаНаселениеОбразованиеОхрана безопасности жизниОхрана ТрудаПедагогикаПолитикаПравоПриборостроениеПрограммированиеПроизводствоПромышленностьПсихологияРадиоРегилияСвязьСоциологияСпортСтандартизацияСтроительствоТехнологииТорговляТуризмФизикаФизиологияФилософияФинансыХимияХозяйствоЦеннообразованиеЧерчениеЭкологияЭконометрикаЭкономикаЭлектроникаЮриспунденкция

Lekcja chemii

Читайте также:
  1. Marzenia
  2. Perkozia rodzinka
  3. НАТАЛІЯ ГАПОНЕНКО, 7Б КЛАС

 

Heniek nie znosił lekcji chemii. Chodził na nie bez najmnieszej ochoty. Uważał, że wąchanie różnych śmierdzących substancji w próbówkach jest po prostu chore. Tak było, dopóki w drugiej klasie nie zjawiła się Halina. Nie była może oszałamiającą pięknością, ale jej chód, świetna figura i chłodne spojrzenie błękitnych oczu nie pozwalały chłopakom zachować obojętność. Te cechy dziewczyny spowodowały niekontrolowany wybuch gorących uczuć w sercu Heńka. Niestety największym hobby Halinki była chemia. Powodowanie wybuchów i łańcuchowych reakcji w trakcie zawiłych doświadczeń było dla niej ukochanym sposobem spędzania wolnych chwil. Nauczyciel nie szczędził jej pochwał. W końcu zaproponował udział w olimpiadzie chemicznej. Bez wahania podjęła to wyzwanie. Tę okazję postanowił wykorzystać zakochany chłopak. Z cierpliwością mnicha chodził na zajęcia ze znienawidzonego przedmiotu, żeby potem móc pomagać ukochanej w przygotowaniu do olimpiady. Harował jak wół, przepytywał ją z wzorów. Chemię opanował na blachę. No i po kilku miesiącach, kiedy jego ukochana z wielką chwałą odbierała zaszczytny dyplom, on uśmiechał się z zachwytem. Jego szlachetna postawa i nieśmiałość cichego wielbiciela poruszyła serce Halinki. Tak jak on dochował jej przyjaźni, nie chcąc nic w zamian, tak ona pokochała go za piękny charakter i hart ducha. Reakcja chemiczna, która zaszła między nimi spowodowała prawdziwy wybuch pięknych i trwałych uczuć, zwanych miłością.

179 słowa

Uroczyste święta

 

W naszej klasie postanowiliśmy tego roku hucznie obchodzić święta Bożego Narodzenia. Helenka chętnie podjęła się napisać harmonogram działań, aby nie przeoczyć żadnego ważnego elementu. Chcieliśmy mieć prawdziwą, a nie sztuczną choinkę, wigilijny stół, sianko pod obrusem i chór śpiewający kolędy. Bardzo liczyliśmy na hojność rodziców, bo takie przygotowania muszą pochłonąć spore sumy. Część wydatków pokryliśmy z dochodów, jakie przynosiła nasza gazetka „Echo szkolne”. O resztę musieliśmy uśmiechać się do dorosłych. Ale nasi kochani rodzice nie zawiedli. Pomogli chłopcom przyholować sporego chojaka. Zaraz zapachniało lasem. Zrobił się wielki ruch, kiedy wszyscy chcieli ubierać choinkę. Dziewczyny zgodnie z umową przygotowały z papieru mnóstwo ozdób w formie zwierząt. Były tam puchacze, chrząszcze i biedronki ze skorupek po orzechach, hipopotamy, charty, a nawet hiena. Kupiliśmy też sporo chińskich bombek i anielskich włosów. Obok stał stół pokryty haftowanym obrusem, a na nim wiele wigilijnych dań zrobionych przez kochane mamy. W lichtarzach płonęły świece. Zaczęliśmy zaraz po przybyciu honorowych gości: pani od chemii, naszego historyka i wychowawcy. Łamaliśmy się opłatkiem i ochoczo śpiewaliśmy kolędy. Najbardziej podobała się: „Mizerna, cicha stajenka licha, pełna niebieskiej chwały”. Tak pięknych i uroczystych świąt nie obchodziliśmy w naszej klasie.

166 słów

Bezkrwawe łowy

 

Już nie mógł się doczekać, kiedy wyruszy na swoje bezkrwawe łowy. Postanowił sfotografować sceny z życia lisów. Uważał je za rozkoszne stworzenia, a ich sława bezwzględnych drapieżników wydała mu się bardzo niesprawiedliwa. Skądinąd rozumiał wzburzenie rolników, którzy musieli czuć rozpacz i gniew na widok zaduszonych i rozszarpanych kur oraz gęsi w kurnikach. Mimo to nie podzielał ich wstrętu do lisów. Rozumiał, że przecież musiały coś jeść. Podziwiał za to ich spryt i ostrożność. Już samo rozpoznanie miejsc ich przebywania, skrytych w gęstwinie jam i rozważnie wybranych schronień wymagało wielkiej wprawy i doświadczenia. Jeśli chciał schwytać je w obiektywie aparatu, musiał się dobrze schować i godzinami trwać w bezruchu. Zdecydował, że zrezygnuje z tego projektu mimo wysokiego stopnia trudności. Poza tym chciał skończyć album jakimś efektownym zbiorem zdjęć. Na ogół mało komu udawało się sfotografować lisy. Po przyjeździe rozbił obóz na skraju puszczy. Rozłożył sprzęt i skompletował wszystkie potrzbne części aparatu, potem złożył je w specjalny zestaw do robienia zdjęć z dużej odległości. Z wojskowej pałatki zrobił sobie osłonę, pod którą zamierzał skryć się przed bystrym wzrokiem leśnych spryciarzy. Tak wyposażony wyruszył w głąb lasu na spotkanie z przyrodą.

163 słowa

Promień zapomnianego słońca

 

Pokonując siłę wiatru i śnieżnej zawiei do niewielkiej stacji kolei podmiejskiej zbliżał się jakiś zmarznięty osobnik. Nosił wąski szalik, który zaplątany na jego szyi przypominał żmiję. W dworcowej poczekalni siedziało już kilku pasażerów. Każdy wyglądał jak pogrążony w głębokiej depresji. Pogoda pogłębiała przykrą sytuację i miała niekorzystne działanie dla ludzkiej psychiki.

W perspektywie zaśnieżonej alei ukazał się mały piesek. Z nosem przy ziemi, cichutko popiskując wszedł do poczekalni. Był to młodziutki szczeniaczek. W pewnej chwili usiadł na środku stacji, po kolei przyglądał się wszystkim pasażerom. Bez wątpienia szukał swojego pana. Nie było w nim żadnej agresji, a jedynie głęboki, prawdziwy smutek. Mężczyzna ze „żmiją” na szyi patrzył na tę sytuację z wyraźnym cierpieniem w oczach. W pewnej chwili spojrzeli sobie w oczy jak para rozbitków na fali okrutnego losu. Na przychylny gest ręki człowieka, piesek rzucił się ku niemu z objawami wielkiej sympatii. W jego maleńkim serduszku zaświeciła iskierka nadziei. Może ktoś go wreszcie przytuli i pocieszy. Z taką samą intencją smutny pasażer podniósł go z ziemi i schował pod połę marynarki. I wtedy w ponurej dworcowej hali jakby się ociepliło, jakby zza czarnej chmury zaświecił promień zapomnianego słońca. Ale tylko w oczach tych, co widzieli całą sytuację i przychylnym uśmiechem popierali decyzję „smutnego”...

180 słów


1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |

Поиск по сайту:



Все материалы представленные на сайте исключительно с целью ознакомления читателями и не преследуют коммерческих целей или нарушение авторских прав. Студалл.Орг (0.004 сек.)